Praktyczny Pan / Autorka: Roksana Jędrzejewska-Wróbel / Ilustracje: Adam Pękalski / Wydawnictwo: Bajka

Praktyczny Pan / Autorka: Roksana Jędrzejewska-Wróbel / Ilustracje: Adam Pękalski / Wydawnictwo: Bajka

Recenzja: Anna Kaszuba-Dębska



Kiedy byłam mała, uwielbiałam cotygodniowe wizyty mojej mamy i babci u Praktycznej Pani. Dostawałam tam wodę gazowaną z syfonu, cukierki irysy i szezlong LC4 do własnej dyspozycji. Wówczas oczywiście nie miałam pojęcia, że obite ciemnozieloną ceratą rozkładane łóżko w gabinecie kosmetycznym Praktycznej Pani to niedoskonała imitacja najbardziej znanego na świecie łóżko-fotela, zaprojektowanego w 1928 roku w pracowni znanego architekta Le Corbusiera. Leżąc na LC4 obserwowałam, jak Praktyczna Pani robiła bardzo mało praktyczne rzeczy. Malowała paniom paznokcie, zakręcała włosy na wałki, plotkowała, nakładała hennę na rzęsy i brwi, a ja objadając się irysami, spędzałam tam całkiem przyjemnie błogie chwile.

 

 

To wspomnienie wydobyło się z mroków mojej niepamięci, gdy zobaczyłam tytuł opublikowanej nakładem wydawnictwa Bajka książki Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel Praktyczny Pan. Pomyślałam, że muszę ją mieć! A nuż autorka opisuje podobne do moich.

 

Niestety! Przeczytałam książkę od deski do deski, a właściwie od jednej do drugiej zaprojektowanej w klimacie De Stijl* wyklejki, by ujrzeć postać pewnego bardzo praktycznego, nieco łysawego pana, w moim odczuciu pędzącego sobie dość nudne, samotne i smutne życie. Cytując autorkę: (...) zajmował się tylko tym, co uważał za istotne i konieczne. Krótko mówiąc, nigdy nie tracił czasu na głupoty (...). Praktyczny Pan drżał na samą myśl o puszczaniu latawców, tuleniu drzew, tarzaniu się w trawie, a najwięcej przed robieniem do lustra śmiesznych min czy śmianiem się na głos. Robił rzeczy wyłącznie poważne, nie tracąc czasu na podobne głupoty! Codziennie skrupulatnie planował kolejny, identyczny do poprzedniego dzień, składający się z serii przysiadów, skłonów, niebywale zdrowego, choć nie całkiem smacznego śniadania, nudnej, ale ważnej i potrzebnej pracy. Nawet nocą śnił tylko o wykresach, tabelkach i cyferkach. Nic dziwnego, że Praktyczny Pan był dość nerwowy i bardzo samotny. Może dlatego nie spotkał dotychczas Praktycznej Pani, która nauczyłaby go rzeczy niepożytecznych, jak na przykład malowanie paznokci, objadanie się irysami, czy wylegiwanie na szezlongu LC4. Choć nie! Trzeba przyznać, że Praktyczny Pan, mimo iż był nieco zramolały i znerwicowany (codziennie ratował swoje nerwy różową tabletką), to otaczał się wspaniałymi, najwyższej klasy meblami, a zaprojektowany przez mistrza designu szezlong LC4 na pewno przypadłby mu, tak jak mnie w dzieciństwie, do gustu.

 

 

Chylę czoło przed autorem niezwykle przemyślanej koncepcji graficznej książki. Adam Pękalski równolegle do tekstu Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel snuje własną, świadomą i przemyślaną, rysunkową opowieść o Praktycznym Panu. Ilustracje przedstawiają wachlarz inspiracji dziełami epoki abstrakcji geometrycznej. W tym wypadku są nimi obrazy współtwórcy De Stij* – Pieta Mondriana, charakteryzujące się prostokątnością, podziałami pionowo-poziomymi i brakiem zbędnej dekoracji. Praktyczny Pan na pewno jest fanem konstruktywizmu i funkcjonalności wyżej wspomnianego przeze mnie, w kontekście leżanki LC4, architekta i projektanta Le Corbusiera. Jest on autorem koncepcji, według której dom to maszyna do mieszkania. Powinien być tak zaprojektowany, aby spełniać swoją funkcję, podobnie jak samochody, samoloty i inne maszyny. W mieszkaniu Praktycznego Pana znajdziemy lecorbusierowskie meble, mondrianowskie obrazy, kalendarz ścienny inspirowany malarstwem geometrycznym Kandinskiego, a nawet opasły tom poświęcony architekturze Bauhausu*. Za oknem krajobraz charakterystyczny dla metropolii: wysokie budynki, wieżowce przypominające na pierwszy rzut oka nowojorski pejzaż, ale w rzeczywistości jest to po prostu to nowoczesna Warszawa.

Autor ilustracji niezwykle świadomie stworzył wokół swojego rysunkowego bohatera, któremu (jak mi się wydaje) nadał rysy twarzy Le Corbusiera, świat zorganizowany i praktyczny, w którym brakuje miejsca na odrobinę szaleństwa. Tego obsesyjnie poukładany Praktyczny Pan nie potrzebuje.

Życie jest jednak pełne niespodzianek, więc również w tej historii następuje nieoczekiwany zwrot akcji. Praktyczny Pan staje się ofiarą własnej pedantyczności i w efekcie kupuje sobie...kota!

Co to może znaczyć? Kociarze dobrze wiedzą! Zatem zarówno miłośnikom kotów, jak i niekociarzom polecam tę historię, a szczególnie, jak rekomenduje wydawca, dzieciakom od piątego roku życia.

 

 

Książka ciekawa. Trochę o samotności, samowyobcowaniu we współczesnym świecie, w końcu o potrzebie bliskości, powoli rodzącej się przyjaźni i relacji człowieka z kotem. Jak głosi ostatnie zdanie tej historii, również o nieoczekiwanych zmianach: „(…) zupełnie, całkowicie i okropnie niepoważnych”.